Krzysztof Zięcik

Mieszkaniec Czeladzi urodzony w 1959r. Zajmuje się malarstwem olejnym, pastelami , rysunkiem piórkiem i kredkami. Będzin, Czeladź, Dąbrowa Górnicza , Sosnowiec to miejsca jego wystaw.

Krzysztof Zięcik


Wystawy indywidualne:
1997- Galeria „Antyrama” Czeladź
2000 – „Klub pod Sową” MBP Będzin
2001 –SDK „Odeon” Czeladź
2003- MBP Galeria „Exlibris” Czeladź
2004- „Klub pod Sową” MBP Będzin
2005 – Miejski Klub im. Jana Kiepury w Sosnowcu
2006 –Pałac Kultury Zagłębia Dąbrowa Górnicza
2007- MBP Galeria „Exlibris” Czeladź

Za swą twórczość był wielokrotnie nagradzany m.in.:
I nagroda w konkursie na pejzaż zagłębiowski w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej w 2005 roku.
Nagroda Miasta Czeladź za działalność twórczą w 2007 r.
Autor obrazu o tematyce wielkopostnej dla kościoła św. Tomasza o powierzchni 153 m2. Od 2001r. członek Stowarzyszenia Twórców Kultury Zagłębia Dąbrowskiego. Krzysztof Zięcik jest również autorem wielu wierszy.


Wywiad z Krzysztofem Zięcikiem


Ile lat Pan maluje?

Będzie już 30 lat, albo i ponad.

A w jakim wieku zaczął Pan malować?

To znaczy zacząłem takie zainteresowania przejawiać w szkole podstawowej.

Co skłoniło Pana do wyboru takiego zawodu?

To nie jest mój zawód. Ja jestem malarzem samoukiem, nieprofesjonalnym. A pracowałem długie lata jako maszynista elektrowozu pod ziemią. Na kopalni KWK Saturn.

Czy Pańska rodzina była nastawiona pozytywnie do tego pomysłu – malarza?

Ja próbowałem się dostać do szkoły plastycznej. Nie udało mi się. Nie przykładałem się zbytnio do nauki. W szkole podstawowej nie miałem takich ocen, które by mnie promowały do liceum plastycznego. No i moja droga potoczyła się trochę inaczej niż takich artystów profesjonalnych. Dlatego sam musiałem zdobywać różne doświadczenia malarskie. No a że maluje bardzo długo już ponad 30 lat to zdobyłem jakąś wiedzę warsztatową. Tylko mówię, że jestem samoukiem.

Jakie był pierwszy obraz? Pamięta Pan?

Pierwszy obraz był malowany techniką plakatową. Scena batalistyczna.

Lubi Pan swoją pracę wykonywaną?

Zawsze marzyłem, żeby zostać artystą malarzem, nie powiodło mi się to jak na razie liczę, że jeszcze mi się uda osiągnąć coś w tym fachu.

A ma Pan jakieś osiągnięcia?

Tak mam dyplom za zajęcie I miejsca w Ogólnopolskim Konkursie Poetycko – Plastycznym „Słowem i Kształtem o Zagłębiu Dąbrowskim” i Nagrodę Miasta Czeladź za utrwalenie najpiękniejszych historycznych zakątków miasta w rysunkach i obrazach, a także za wieloletnie, bezinteresowne przekazywanie swoich prac na rzecz akcji charytatywnych organizowanych w mieście.

Ile godzin poświęca Pan na wykonanie jednego obrazu?

Przyznam się szczerze, że zajmuje mi to coraz mniej czasu. Nie wiem czy to wprawa czy po prostu nie mam już takiej cierpliwości, by przykładać się do jakichś szczegółów. Można zobaczyć moje prace i ocenić czy kilka godzin to jest wystarczająco długo na wykonanie jednego obrazu olejnego. No czasami dłużej mi to zajmuje jak kilka godzin, no ale średnio to poświęcam 4-5 godzin.

Teraz pracuje Pan nad jakimś obrazem?

Tak, teraz moim najnowszym dokonaniem jest pejzaż. Jest to parafraza Piasków z XX wieku.

Jaka tematyka przeważa w Pańskich obrazach?

Ja sobie tak prawdę mówiąc przeskakuję na różne tematy. Na fotografiach mam kilka starszych prac. W zeszłym roku malowałem obrazy abstrakcyjne. To był taki cykl 10 obrazów, które mam zamiar wystawić w Bibliotece Śląskiej w tym roku w marcu lub w kwietniu. A teraz maluję obrazy w klimatach troszkę bardziej bajkowych.

Widzę portret poślubny, to Pana dzieło?

Tak, tak, tak.

Talent do malowania odziedziczył Pan po kimś z rodziny?

Nie. Tylko moja siostra rysowała kiedyś piękne kobiety w długich sukniach, ale teraz przestała.

Jest Pan zadowolony, że mieszka w Czeladzi?

Prawdę mówiąc zakochałem się w dzielnicy Piaski. Sporządziłem serie ok. 30 obrazków piórkiem. Tematem są widoki piskowskie, czekają one w Urzędzie Miejskim w dziale promocji miasta na wydanie ich w postaci książki.

Gdyby miał Pan jeszcze raz zająć się malarstwem, czy postąpiłby Pan tak samo?

Ja powiem szczerze jestem niewolnikiem malarstwa. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym zajmować się czymś innym niż malowanie. Poza tym zdarza mi się cos napisać. Wydałem zbiór wierszy „Opowiadania malarza”. Ilustracje do nich sam wykonałem. Pisanie zacząłem w chwili, gdy byłem pracownikiem kopalni, nie miałem za bardzo czasu na malowanie, a chciałem się w jakiś sposób wypowiedzieć i zacząłem pisać wiersze. Nie wiem czy lepsze czy gorsze w każdym bądź razie moje.

A pisze Pan pod wpływem jakiś emocji?

Zdarzało mi się napisać wiersz pod wpływem muzyki, bo jestem melomanem – przyznam się. Jakiś utwór muzyczny wpłynął na to, że zakiełkowało coś w mojej wyobraźni i przelałem to na papier. Mam taki tekst pt. „Zimowy zmierzch”, który jest odpowiednikiem utworu muzycznego, który mnie zainspirował.

Pamięta Pan swój pierwszy wiersz? I o czym był?

Pamiętam, ale to był bardzo osobisty wiersz, po zerwaniu z dziewczyną, także nie będę go przytaczał. Miałem wtedy 17 lat.

Zadedykował Pan jakiś wiersz komuś z rodziny?

A mam tutaj wiersz zadedykowany swojej żonie. Proszę można przeczytać:
Śniłem – po rozkwieconej stąpałaś łące, Skąpana słonecznym deszczem złotym. Baśniowym blaskiem lśniłaś w całej swej postaci. W poranną mgłę ubrana strącałaś krople rosy, Z akwamarynu traw, z czułego serca promień ciepły, Miło omusnął zziębnięte usta moje. W powodzi włosów Twych, w błękitnych oczu Twych, Cały zatapiam się w tęsknocie.

Dostał Pan jakąś nagrodę za wiersze?

Powiem szczerze, że jeśli chodzi o wiersze to nie wysyłam na konkursy, bo trochę się krępuję i nie czuję się jeszcze na siłach. Nie jestem jeszcze dobrym poetą. To oczywiście kwestia uznania osób trzecich, sam nie mogę się oceniać. Ale bardziej pociąga mnie malarstwo. Mam jeszcze prace w technice rysunek piórkiem.

Zaczynał Pan rysować piórkiem?

Nie, nie zaczynałem ołówkiem. Później długopisem niebieskim i czarnym. Kiedyś rysowałem piórkiem – tj. maczanie stalówki w tuszu. Tylko to było niewygodne, bo trzeba mieć trzecią rękę, aby trzymać kartkę, kałamarz i jeszcze piórko. Długopis jest bardziej poręczny. Mogę nim przygotować szybkie szkice, które później przetwarzam i dopracowuję w domu.

Czy oddawał Pan swoje ilustracje do czyichś wierszy albo opowiadań?

Tak, tak mam czasopisma, w których są moje ilustracje do opowiadań Pani Golanka.

Pisał Pan w innym mieście niż w Czeladzi?

Mam publikacje w raptularzu kulturalnym z Dąbrowy Górniczej także w almanachu łomskim.

Czy urodził się Pan w Czeladzi?

Nie, nie. Ja nie jestem Czeladzianinem, jestem elementem napływowym. Urodziłem się w Kroczycach (Jura Krakowsko-Częstochowska). Miałem 4-5 lat jak zamieszkałem w Czeladzi. Najpierw mieszkałem w Czeladzi, później przeprowadziłem się na Piaski i zakochałem się w tej zabudowie piaskowskiej chociaż czasami może się ona wydawać szara i nieciekawa. Narysowałem czarnym długopisem ul. S. Poniatowskiego.

Rysuje Pan z pamięci?

Nie, robię szkice takie na szybko. Potem je dopracowuje. Niektóre rysunki wykonuje z fotografii, bo czasami krępujące jest stać w miejscu, gdzie kręcą się ludzie.

A może chciałby Pan o czymś opowiedzieć, a ja nie zapytałam?

Tak, ja sobie ściągę przygotowałem:
Jestem członkiem Zarządu Stowarzyszenia Twórców Kultury Zagłębia Dąbrowskiego w Będzinie, już drugą kadencję. Teraz będziemy obchodzić 25-lecie. W pierwszej kadencji pełniłem rolę kierownika sekcji plastycznej. Teraz przygotowuję wystawę abstrakcji w Bibliotece Śląskiej, a we wrześniu będę miał wystawę świętych prac w Bibliotece Głównej w Dąbrowie Górniczej. To może teraz podam wystawy indywidualne, w których brałem udział. Pierwszą wystawę zaprezentowałem w galerii Antyrama w Czeladzi w roku 1997, następnie druga wystawę miałem w 2000r. w Miejskiej Bibliotece w Będzinie, następnie 2001r. – Spółdzielczy Dom Kultury „Odeon”, potem 2003r. – Miejska Biblioteka w Czeladzi, 2004r. – Miejska Biblioteka Publiczna „Pod Sową” w Będzinie, w 2005r. byłem w Miejskim Klubie im. Jana Kiepury w Sosnowcu i w Gminnym Ośrodku Kultury w Grudkowie, następnie w 2006r. w Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej, 2007r. – Miejska Biblioteka w Czeladzi, 2008r. – Miejska Biblioteka w Będzinie – Galeria „Pod Sową” oraz Klub im. Jana Kiepury.

Malował Pan kiedyś na czyjeś zlecenie mając podany temat?

Malowałem, ale nie zawsze mi to wychodziło, bo ktoś ma coś innego w głowie niż malarz. Trudno było mi trafić w czyjąś wyobraźnię. Malowałem portrety ze zdjęć, czasami mi się to udawało. Wolałem malować patrząc na kogoś, ale to nie zawsze podobało się osobie, która pozowała. Teraz wystrzegam się malowania portretów.

Najpierw rysuje Pan obrazy czy pisze wiersze?

Bywa różnie. Czasami najpierw powstaje obraz, czasami wiersz. To zależy od okoliczności. Mam w domu wiersze do których teraz skomponowałem obrazy. M.in. o letniej przygodzie, o pisarzu i Napoleonie. Przede wszystkim jeśli zaczynam malować to najpierw szkicuję, później kreskuję.

To byłoby na tyle. Chciałybyśmy podziękować za wywiad i życzyć dalszych sukcesów.
Ja również dziękuję i życzę sukcesów w nauce.

Wywiad przeprowadziły: Angelina Kaleta i Sonia Pronobis.

Krzysztof Zięcik